Styczniowe aura trochę mnie rozpieszcza a zwłaszcza niedzielne przedpołudnia,
kiedy jest najjaśniej w tym czasie a ja
mogę zrobić kilka zdjęć w naturalnym świetle.
Dziś w moje ręce i przed obiektyw aparatu trafiło czerwone wytrawne wino z Doliny Rodanu. Czerwone wino bo taki czas, że w zimie bardziej mamy ochotę na czerwień chociaż nie zawsze, bo kto ostatnio pił coś białego to wie co mam na myśli. A co do wyboru Doliny Rodanu na dziś to czysty przypadek i zasługa mojej piwniczki w której ostatnio robię porządki i wyszukuje tych najstarszych butelek. Bo to nie jest prawda, że czym wino starsze tym lepsze. I aby nie przegapić tego momentu i nie dopuścić, aby wino przez długie leżakowanie straciło ten najlepszy czas i nie zostało spróbowane, to właśnie dlatego szukam tych najstarszych w moich zapasach. Dawniej, trochę mi było szkoda niektórych butelek otwierać za wcześnie bez okazji. Jednak życie jest jakie jest i trzeba się cieszyć jak jest i degustować wino jak się je ma i czasem nie odkładać pewnych rzeczy na później.
Więc dziś mam dla Was Côtes Du Rhône, Appellation D’Origine Protégée, Francja 2015. Czerwone wytrawne wino o kolorze jasnej czerwieni przechodzącej w ceglaste odcienie na pierścieniu wina. Zapach wina przyjemny z dobrze wyczuwalnymi aromatami wiśni i jeżyn z odrobiną ściółki leśnej. W smaku aksamitne, soczyste z dojść jeszcze dużą owocowością. W końcówce fajnie wyczuwalne nuty pieprzowe co może świadczyć tylko o obecności szczepu syrah – króla winorośli w Dolinie Rodanu. Przyjemne wino na niedzielne popołudnie.
Dla zainteresowanych jak to się mówi, że szczęściu trzeba pomóc i czasem trzeba korzystać z szans, które
życie nam oferuje. I też tak było w przypadku Doliny Rodanu, która jak
większość francuskich apelacji była jedną z wielu, aż do momentu tzw.
awiniońskiej niewoli papieży. Kiedy to
pod naciskiem króla Francji w 1309 roku papież Klemens V przeniósł stolicę
papieską z Rzymu do Awinionu. Dla francuskich winiarzy fakt ten stał się szansą
dla zyskania popularności i renomy w świecie winiarskim. I właśnie tak się
stało, bo kto czy mniej czy więcej interesuje się winem nie słyszał o winie
papieskim Châteauneuf du Pape – gwieździe z
południa Doliny Rodanu. Winie zbudowanym z dopuszczalnych do jego produkcji
trzynastu winorośli. I tak jak to w życiu bywa, trzeba mieć zawsze szeroko
otwarte oczy i pozytywnie patrzeć na to co nam przynosi dzień. A tak jeszcze na
marginesie to mam nadzieję, że niedługo może uda mi się zdegustować coś z
apelacji Châteauneuf du Pape. Trzymajcie
za to kciuki jak możecie ja na pewno będę trzymać moje za to w tym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz