Można nie mieć „zielonych palców” („to have green fingers” - mieć smykałkę
do ogrodnictwa), ale
słodki ząb („to have a sweet tooth” – być łasuchem, lubić słodycze) zawsze znajdzie
się u każdego z nas. W lipcu i sierpniu, kiedy jest największy wysyp owoców, to
bez większego trudu można zrobić
coś słodkiego. Ja szybko przygotowałam na biszkoptowym spodzie maliny i borówki
z listkami mięty zalane galaretką. Lekki, orzeźwiający deser coś w sam raz, do
niedzielnej kawy czy kieliszka półsłodkiego wina.
Białe półsłodkie wino zrobione na bazie: muscata
odeskiego, o niepowtarzalnym bukiecie aromatycznym w którym można znaleźć: szczyptę
aromatu róży, kolendry, kwiatów lipy. W smaku apetyczne, soczyste z przyjemnym
długim, tłustym miodowym zakończeniem. Wino w zestawieniu z orzeźwiającymi
smakami deseru pochodzącymi z malin, borówki i mięty tworzyło bajeczną kompozycję smakową. Kombinacja smaku maliny,
borówki, mięty ciekawie ukazywała delikatność i subtelność tego wina, która
była niedostępna podczas smakowania go indywidualnie.
Ten przypadek jak i wiele innych przypadków
odpowiedniego łączenia wina z potrawami pokazuje, że czasem wiele tracimy pijąc
samo wino nie zestawiając je z
jedzeniem. Omijając taką możliwość narażamy się na poważną stratę bogactwa i odczuć
smakowych podczas picia wina bez zestawienia go z jedzeniem. A czasem tak
niewiele potrzeba, aby odkryć, bogactwo smaku!!! Więc warto dobierać do wina :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz