Aby poznać ludzi trzeba
im się tylko przyjrzeć, tak ktoś kiedyś powiedział, a co trzeba zrobić, aby
poznać wino – po prostu trzeba je
otworzyć :)
I tak korzystając z tej
mądrości – otworzyłam jedną z butelek z mojej domowej piwniczki, która notabene
trafiła do mnie jakiś czas temu i zawsze ze względu, może na swoją cenę na
wolnym rynku obecna cena tego wina to ponad 100, zł., czekało na odpowiednią okazję. W obecnej
sytuacji podejmowanie takich decyzji, czy otwierać teraz butelkę wina czy może
jednak poczekać na lepszą okazję, stały się trochę łatwiejsze dla mnie, jeżeli
wiecie co mam namyśli. A druga rzecz, która trochę spowalniała decyzję sięgnięcia
po to wino były moje doświadczenia z winami
z francuskiej Jury. Muszę się przyznać, że styl win naturalnych nie jest tym czego szukam i lubię w winach – a
może nie słusznie. Z winami naturalnymi
mam taki mały problem, że nie lubię
w nich tego akcentu utlenionego sherry – ale to tylko moje osobiste podejście
do tego tematu. W tym przypadku moje obawy nie sprawdziły się, bo chociaż to
wino zostało wyprodukowane tradycyjną metodą w KVEVRI to jednak w nowoczesnym
wydaniu i z łatwością mogłam go odczytać i polubić.
Ale dosyć tego
zagadywania, przejdźmy do sedna sprawy jakim jest w tym przypadku białe
wytrawne wino: SATRAPEZO , 10 KVEVRI 2015, KAKHETI, GRUZJA, 100% RKATSITELI, JSC TELAVI WINE CELLAR.
Kraj pochodzenia wina to Gruzja, i jak przystało na ten kraj z bardzo
długą starogruzińska tradycją biorącą
swój początek 6000 lat temu, powstało w
KVEVRI.
KVEVRI to gliniane amfory zakopane w ziemi, gdzie po zbiorach trafiają
tam winogrona, gdzie poddawane zostają maceracji
i fermentacji z wykorzystaniem naturalnych drożdży znajdujących się na skórkach
winogron. W tym przypadku winogrona użyte
do fermentacji to w 100% biała odmiana Rkatsiteli, maceracja i fermentacja odbywała się w 10 glinianych amforach, gdzie wino spędziło 6 miesięcy a następnie
zostało zlane do małych dębowych beczkach na okres 6-8 miesięcy, aby później
trafić do butelek. Tego wina wyprodukowano
13000 – 750 ml., butelek a ja miałam możliwość picia butelki o numerze 4928.
Liczmy zawsze do mnie przemawiały a w tym przypadku podziałały na moją
winiarską wyobraźnię.
Wracając do wina i
mojej notki degustacyjnej to mogę powiedzieć,
że wino jest klarowne o intensywnej
błyszczącej, żółtej barwie dojrzałej
gruszki, w nosie dominują ciepłe przyjemne słodkie nuty rodzynek, suszonej pomarańczy ,
skórek jabłek czy odrobiny masła. Na
podniebieniu jest wyraźne, z zdecydowanym owocowym i maślanym kręgosłupem.
Dojrzałe, wyważone z dość długim przyjemnym zakończeniem. Muszę
przyznać, że pije się je bardzo przyjemnie i jeżeli miałabym polecić do tego
wina jakąś potrawę to zdecydowanie byłaby to kaczka z jabłkami. Jeżeli kiedyś będziecie
mieć okazje spotkać to wino to polecam poznajcie go!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz